Bożena Mędrek – kobieta, która głośno mówi o problemach
Nie zamiata problemów pod dywan, a potrafi głośno o nich powiedzieć, bezpośrednia, konsekwentna w działaniach, z pomysłami dotyczącymi rozwoju wsi, chociaż wie, że mając związane ręce zmuszona jest się czasem zatrzymać. Mimo to nie zraża się i działa dla dobra mieszkańców swojego sołectwa Trojanowice.
Bożena Mędrek, bo o niej mowa pełni funkcję sołtyski już drugą kadencję. Mieszkańcy zaufali jej na tyle, by w kolejnych wyborach mogła wygrać i sprawować tę funkcję. Chociaż do stołka sołtysa była zacięta walka, bo kontrkandydat przegrał minimalną liczbą głosów. Pani Bożena być może z racji swojego doświadczenia umie nazywać rzeczy po imieniu bez zbędnego lukrowania. Według nas to właśnie ta jej naturalność przyczyniła się do tego, że jest lubiana na tyle, iż mieszkańcy Trojanowic chętnie z nią współpracują.
Do kandydowania popchnęło ją przeświadczenie o tym, że należy zjednoczyć mieszkańców Trojanowic i zmotywować do wspólnych działań. Po raz pierwszy kandydowałam, bo tutaj na wsi był pewien zastój, nic się nie działo, było skłócenie społeczne – Sołtys z Radnym, Sołtys ze strażą, nie było koła gospodyń wiejskich, ani żadnej innej organizacji, która by coś robiła. Ogólnie był nieład i nieporządek na tej wsi. Mi się wydaje, że to już trochę udało mi się doprowadzić do porządku. Dzięki temu powstało Koło tradycja, ze strażą mamy bardzo dobre kontakty, z radą sołecką dobrze się układa współpraca, z radnym, no też dobrze. I to jest też mój sukces, że nie ma waśni i kłótni między tymi organizacjami – mówi p. Bożena Mędrek. Chociaż trudno jej samej siebie ocenić, to czuje się doceniona przez mieszkańców i uzasadnia, to powtórnym wybraniem jej na sołtysa.
Przyznaje, że pełniąc ten zawód liczy się z szeregiem obowiązków, które niosą ze sobą wiele trudnych momentów, jak i tych przynoszących satysfakcję. Jednak wzięła to pod uwagę ponieważ przed zebraniem wyborczym każdy z kandydatów otrzymuje informację z zakresem swoich przyszłych obowiązków. Na pytanie związane z trudami i przyjemnościami sołtysowania odpowiada: Są rzeczy, które sprawiają mi radość. Jeśli się jakieś sprawy udają, to wtedy rzeczywiście przynoszą radość. Niezależnie od tego czy to jest jakaś inicjatywa kulturalna czy to jest inwestycja. Natomiast są takie sprawy, które się nie układają albo nie można ich za żadne skarby zrobić. Wtedy człowiek się martwi i zastanawia się po co to właściwie, jak to nie przynosi efektów.
Do priorytetowych inwestycji, które są niezbędne i konieczne do zrealizowania w Trojanowiach, należą : budowa ulicy Krakowskiej i jej modernizacja, czyli wyasfaltowanie, założenie chodników, wybudowanie wiaty przy drodze wojewódzkiej 794, chodniki przy drodze wojewódzkiej 794, uporządkowanie stawu przy budynku wiejskim. Właśnie sprawa tego stawu jest kulą u nogi Pani Sołtys, która ciąży jej niemal od początku pierwszej kadencji. Sprawa toczy się już w sądzie o rozstrzygnięcie własności terenu i jeszcze nie ma jej rozwiązania.Tak więc chęci i plany związane z inwestycjami dotyczącymi stawu są, a niestety taki obrót spraw nie pozwala na konkretne działania.
Wiadomo, że praca sołtysa jest funkcją publiczną więc na wielu polach trzeba współpracować z innymi instytucjami powiązanymi z sołectwem. Pani Bożena zapytana, w jaki sposób ocenia współpracę z sąsiednimi sołectwami, innymi sołtysami i czy w ogóle wzajemne prace występują odpowiada: Nie, nie czuję żeby tu była jakaś współpraca. Ja przez wszystkie lata nie spotkałam się z tym. Zapraszają nas [czyt. inne sołectwa] gościnnie, np nasze Koło Tradycja na pikniki, by ubarwić imprezę. A jak, to wygląda w przypadku współpracy pomiędzy sołectwem Trojanowice, a gminą przy załatwianiu wszystkich spraw związanych z inwestycjami? Czy współpraca układa się lekko i miło czy trzeba powalczyć o swoje? Nie jest łatwo i miło, co będziemy ukrywać. Jest to wielka walka i tutaj w tym duża rola radnych. Wszystkie większe inwestycje, no niestety muszą być przegłosowane i zatwierdzone przez radnych. My ciągle piszemy i wnioskujemy. Większość tych rzeczy, o które wnioskowaliśmy udało się zrobić, wiele zostaje do zrobienia. Zresztą, jak w każdym sołectwie - stwierdza Pani Bożena.
Niezwykle ważnym tematem, który poruszyliśmy podczas spotkania, spędzającym sen z powiek Pani Sołtys jest kwestia niesfornej młodzieży w Trojanowicach. Odnieśliśmy się tu do listopadowego zebrania mieszkańców wsi z policją na temat zwalczania przestępczości wśród młodych ludzi.
Na początku byłam skłonna wiele tej młodzieży zaproponować. Wypożyczałam im salę na różne imprezy, niestety po każdym spotkaniu ta sala była praktycznie zdewastowana, zabrudzona, musiałam, to wszystko doprowadzać do porządku (…) Poza tym były inne poważne rzeczy – bójki, niszczenie mienia na terenie wsi ( przystanków, znaków drogowych czy wrzucanie śmieci do stawu). Bardzo jestem zawiedziona postawą młodzieży. Jest oczywiście grupa, która fajnie pracuje i która się udziela. Tu trzeba dla nich podziękowania zrobić. Niestety jest to nasz duży problem. Dlatego min. 3 listopada odbyła się debata policyjna, która miała tę sytuację wyjaśnić, poprawić czy skłonić tę młodzież do zastanowienia się nad sobą. Niestety nie bardzo to widać. Jestem tym tematem bardzo zasmucona.
Czy poczyniono jakieś kroki żeby Wasza młodzież miała co ze sobą zrobić?
Na ostatnim zebraniu na wniosek naszego Pana Radnego, a postanowiono i zatwierdzono, to na zebraniu wiejskim o utworzeniu Klubu Samorządowego w Trojanowicach. Specjalnie do tego przeznaczono salę w budynku wiejskim (ma być wyposażona w gry, stoły do ping-ponga itp). Nie ma chętnych do podjęcia pracy z młodzieżą chyba ze względu na to, jaka ta młodzież jest. Każdy zdaje sobie sprawę, jaka to odpowiedzialność żeby prowadzić i zajmować im ten czas, żeby nie było picia, palenia i mogli się fajnie zabawić. To jest wielka odpowiedzialność dlatego żadna osoba się nie zgłosiła do pracy. Od listopada do połowy stycznia nie ma chętnego.
Czy były podejmowane tematy młodzieży z gminą albo innymi sołectwami?
Oczywiście, że tak. Zorganizowanie tej debaty, to dzięki Panu Wójtowi i zaangażowaniu policji. Są dodatkowe, płatne dyżury policji, która ma kontrolować porządek. Po kilku interwencjach zauważyłam zaangażowanie policji i naszego pana dzielnicowego.
Pani Sołtys bardzo sceptycznie odnosi się do pomysłu policji, która zaproponowała aby każde zawiadomienie o przestępstwie wiązało się z donosem na konkretną osobę. Uważa, że jest to nietrafiona propozycja ze względu na zamknięte środowisko, jakim są Trojanowice. Sąsiad na sąsiada nie doniesie. Tak więc w dalszym ciągu skargi kierowane są do niej, jak chociażby sprawa pobitego mężczyzny, który nie zdecydował się zgłosić zawiadomienia na policję. Temat zostaje, niesmak pozostaje – komentuje Pani Bożena Mędrek.
Czy podczas debaty pojawiła się młodzież?
Tak, nawet niektórzy byli imiennie zaproszeni (…) Młodzież oczekuje pomysłu na siebie. Jednym z nich miał być klub, ale moim zdaniem każdy boi się odpowiedzialności.
Czy ten problem istniał wcześniej czy to w ostatnich latach się nasiliło i ta młodzież jest inna?
Zawsze był problem z młodzieżą, ale w tym momencie jest to bardzo nasilone. Młodzieży brakuje świadomości, że to jest złe, rodzice mają mały wpływ na dzieci. Dla nich nie ma nic złego w tym, że rozrabiają, że piją w miejscach publicznych. Czują, że mają przyzwolenie. Uważają, że miejsce publiczne, to miejsce gdzie mogą robić wszystko.
To może odpowiedzialność zbiorowa? Zniszczyli, to niech naprawią!
Nie ma o tym mowy. Każdy zrzuca winę na kogoś innego. Jest jeden plus w tym wszystkim. Będziemy mieć założony monitoring. Już być może w styczniu.
Czy policja będzie miała podgląd na to wszystko i oczywiście osoby z Waszego otoczenia do tego uprawnione?
Oczywiście, że tak.
Nie ma Pani wrażenia, że założenie monitoringu, to takie przesunięcie problemu od centrum miejscowości w głąb, gdzie nie sięgają kamery?
Pewnie tak, ale coś trzeba i tak robić. Z zorganizowaniem miejsca z dala od centrum też nie ma sensu, bo młodzież nie umie dbać oto co dostaje. Na przykład mieli wydzielone miejsce przy przedszkolu – zaśmiecili, zorganizowaliśmy miejsce na ogniska – potrafili nawet zdewastować prywatne mienie (kradzież tyczek do grochu na ognisko). Zamiast wrzucić butelki do kosza, rzucają na ziemię. Nic tylko ręce rozłożyć.
Rozmawiała Pani z innymi sołtysami o tego typu problemach?
Oni nie bardzo się tym przejmują.
Na chwilę obecną Pani Sołtys bezradnie rozkłada ręce, ale z nadzieją dodaje:
Ci, którzy chcą, to my im dajemy różne możliwości. Inni wolą siedzieć pod sklepem i pić piwo. Każdy może wejść do budynku, jeśli chce zrobić coś dobrego.
Serdecznie dziękujemy Pani Sołtys za poświęcony czas, szczerą rozmowę i życzymy jej przede wszystkim dużo wytrwałości w realizacji tych najtrudniejszych zadań, które i sama, i inni przed nią postawili. Wierzymy w jej upór i chęci czynienia dobrych rzeczy w trosce o mieszkańców Trojanowic.
Autor: Martyna Organiściak